poniedziałek, 5 listopada 2018

Nowy Eden






Nie musiałem spoglądać na zegarek – wiedziałem, że spóźniłem się na zajęcia. Oczyma wyobraźni widziałem minę profesora i słyszałem tę starą gadkę, jak on się tutaj marnuje, że przez te piętnaście minut mojej nieobecności mógł wytłumaczyć ważną zasadę bezpieczeństwa, ale musiał z tym czekać tylko mnie.


Mój marszobieg w kierunku liceum, zatrzymała kolka oraz roboty drogowe. Cała ulica była wyłączona z ruchu. Musiałbym obejść kilka kamienic i stracić jeszcze więcej czasu. Przystanąłem na chwilę, sapiąc ciężko i zastanawiając się, którą drogą mam teraz biec, aż wypatrzyłem robotniczą kładkę przerzuconą przez głęboki wykop. Rozejrzałem się, czy żaden robotnik nie patrzy w moją stronę i już wchodziłem na wąską deskę, gdy zobaczyłem ją:


Śliczną rudą dziewczynę o pełnych ustach, wyraźnych kościach policzkowych i jeszcze wyraźniejszych wypukłościach biustu