czwartek, 25 listopada 2021

Tabor







 


Obudziłem się na piętnaście minut przed alarmem. Nigdy jeszcze mi się to nie zdarzyło. Zazwyczaj walczę z budzikiem do samego końca, przestawiając go z drzemki na drzemkę, aż mój współlokator nie zacznie walić w ścianę, co ma oznaczać, że ekspres wypluł z siebie kawę i za chwilę zbieramy się do roboty. Ekran telefonu powiadomił mnie, że wybiła za piętnaście szósta. Miałem wrażenie, że łóżko jeszcze delikatnie się kołysze do taktu wybijanego stalowymi kołami o łączenia szyn. Po głowie rozchodził się monotonny stukot wagonów, do uszu docierał gwizd pociągu oznajmiający jego rychły odjazd. Wiercący w jaźni dźwięk, zamieniał się powoli w irytujący pisk w uszach, a pamięć podrzucała obrazy ze snu.

poniedziałek, 18 stycznia 2021

MENE, TEKEL, FARES





 



- I jak? Widać mnie? Słychać? To moja pierwsza relacja, mam nadzieję, że nie ostatnia. Z tego, co widzę, nikt mnie nie ogląda, ale to nie ma znaczenia. Przygotowałem sobie trochę materiałów. Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi, że będę czytał z kartek, ale chciałem zrobić to rzetelnie. Jeżeli ktoś przespał w jakiś cudowny sposób ostatni rok, to zacznę od początku.
 

Wszystko zaczęło się od snu. Wyrazistego, ostrego jak brzytwa i nienaturalnie zapadającego w pamięć. Jeszcze długo po obudzeniu widziałem setki czarnych kamieni, kilka szarych i cztery białe oraz garść żwiru. Wszystko ułożone w taki sposób, że bez najmniejszego problemu dało się to objąć wzrokiem.