Pierwszy raz popełniłem fun fiction, którego do tej pory bardzo się wystrzegałem. Zazwyczaj wchodzenie z butami do czyjegoś świata, który ma już swoje fundamenty i podwaliny wydawało mi się pójściem na łatwiznę. Jednak okazało się, że nie jest to wcale takie proste z powodu przymusu przestrzegania wszystkich reguł obowiązujących w danym uniwersum.
"Świt" jest dosyć krótkim opowiadaniem, które za zgodą pisarki Alicji Janusz powstało w świecie z jej książki "Ballady ze spalonego traktu".
Nocną ciszę
przerwało wściekłe ujadanie psa. Jan ociężale uniósł się na
łóżku i z niemałym trudem oparł o ścianę. Przez chwilę
nasłuchiwał. Wycie wiatru i szczekanie nie pozwoliłoby mu ponownie
zasnąć. Tym bardziej, że nie miał psa, a gumiennika o imieniu
Hardy, który zamieszkał w jego stodole i strzegł zboża. Dobrze
wiedział, że mały demon nigdy nie szczeka po próżnicy. Z całą
pewnością ktoś lub coś zbliżało się do gospodarstwa. Rozejrzał
się po po izbie. Smolna szczapa, służąca za oświetlenie, ledwie
się żarzyła.
- Maćko! - syknął
przez zaciśnięte zęby i po chwili usłyszał poruszenie w drugim
końcu izby.
- Tak dziadku? -
zapytał wnuk, wychodząc z barłogu.
- Zrób no trochę
światła i pomóż mi wstać.